Trucizna, której nie widać w pomiarach: Polska ignoruje 36% spektrum akustycznego najbardziej szkodliwego dla zdrowia

Wyobraźmy sobie, że jutro rząd ogłasza, że w badaniach nad wodą pitną przestaje sprawdzać 1,15% składników chemicznych i to akurat tych najbardziej toksycznych dla nerek, wątroby i układu nerwowego, argumentując, że 'przecież ich nie czuć na języku, więc nie mają znaczenia dla obywateli'. Gdyby tak się stało, zakładam, że opinia publiczna nie kryła by oburzenia.

A gdyby dodatkowo ustalił normy dopuszczające ją do picia na poziomach, które naukowo udowodniono, że powodują choroby przewlekłe po kilkunastu latach systematycznego spożywania, zakładam, że ludzie wyszliby na ulice.

Dokładnie ta sama sytuacja ma miejsce z hałasem - ale tutaj panuje milczenie decydentów i brak społecznej świadomości.

Problem, który oficjalnie nie istnieje

W oficjalnych pomiarach środowiskowych Polska całkowicie ignoruje (gdyby patrzeć w sposób tylko liniowy) 1,15% spektrum dźwiękowego - hałas niskotonowy (LFN) z zakresu 20-250 Hz. To te częstotliwości, których nie słychać tak wyraźnie jak wystrzałów z modyfikowanych wydechów czy syren pojazdów uprzywilejowanych, ale takie które penetrują nasze ciała, powodując wibracje odczuwalne np. w jamie brzusznej i klatce piersiowej, a także powodujące bóle głowy.

To właśnie te składowe akustyczne są najbardziej destrukcyjne dla zdrowia. Tradycyjne metody indywidualnej ochrony przed hałasem - jak nawet drogie okna akustyczne czy zatyczki/słuchawki osłaniające uszy - są tutaj całkowicie bezradne.

Polskie normy środowiskowe (68 dB w strefach śródmiejskich) są drastycznie wyższe od poziomu bezpiecznego dla zdrowia zalecanego przez WHO (53-55 dB). To różnica jak z wodą, o której pisałem wyżej, której picie przez 15 lat drastycznie zwiększa np. ryzyko wystąpienia raka, a wodą rzeczywiście bezpieczną.

Wśród wielu naszych interwencji spotykamy się z całkowitym zaniedbaniem i ignorowaniem (czasem wręcz cynicznym) ze strony lokalnych i centralnych decydentów, problemu oddziaływania hałasu niskotonowego na zdrowie i komfort życia ludzi oraz przyrody.

A gdyby to była woda...


Gdyby to była woda...A z hałasem w Polsce...
Ołów 2x powyżej normy → ujęcie zamknięte w 24hHałas 15 dB (czyli około 3 razy głośniej w percepcji człowieka) powyżej WHO → trwa od dekady
Toksyny wykrywane → sankcje natychmiastoweHałas niskotonowy nieuwzględniany w pomiarach → brak sankcji
Badania wody co tydzień → obowiązkoweModelowanie (nie faktyczne pomiary) hałasu raz na kilka lat → w postaci Strategicznych Map Hałasu
Normy oparte na najnowszej nauce WHONormy z 2012 r. (podniesione “tymczasowo” od 13 lat), 15 dB powyżej WHO z 2018 r.
Transparent monitoring publicznie dostępnyMapy akustyczne aktualizowane co 5 lat, często mało adekwatne co do realnego stanu środowiska akustycznego
Przekroczenie norm = natychmiastowa reakcjaPrzekroczenie norm = lata postępowań bez rezultatu

Dlaczego w przypadku wody mamy ścieżki reakcji, a w przypadku hałasu - ciszę?

Magia skali logarytmicznej: dlaczego "1,15%" to w rzeczywistości "36,56%"

Ludzkie ucho i cała akustyka działają w skali logarytmicznej, nie liniowej. Dlatego właśnie analizę akustyczną prowadzi się w pasmach tercjowych i oktawowych. Patrząc więc w ten sposób na ignorowanie niskich tonów, już nie jest „tylko" 1,15%, ale tak jak w tytule artykułu - aż 36,56% - czyli tak, jakby w badaniach wody celowo pomijać aż ponad jedną trzecią wszystkich grup związków chemicznych – i to właśnie tych, które są najbardziej toksyczne dla organizmu.

To, że te 36,56% spektrum oktawowego to "tylko" 1,15% w skali liniowej, jest właśnie przejawem systemowego wykluczenia, do którego dopuszczają (świadomie lub nie) decydenci odnoszący się wyłącznie do ważenia A (LA) w pomiarach. Tak naprawdę mówimy o znacznym zakresie częstotliwości istotnym dla oceny środowiska akustycznego, który jest całkowicie "wymazywany" z oficjalnych pomiarów w Polsce przez zastosowanie tylko LA.

Oktawa to podwojenie częstotliwości, niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy w spektrum. Dlatego:

Hałas niskotonowy (20-250 Hz) = 3,64 oktawy:

  • 1 oktawa: 20-40 Hz (różnica tylko 20 Hz!)
  • 2 oktawa: 40-80 Hz (różnica 40 Hz)
  • 3 oktawa: 80-160 Hz (różnica 80 Hz)
  • Część 4 oktawy: 160-250 Hz (0,64 oktawy z pełnej 160-320 Hz)

Średnie i wysokie tony (250-20000 Hz) = 6,36 oktawy:

  • Reszta 4 oktawy: 250-320 Hz
  • 5 oktawa: 320-640 Hz (różnica 320 Hz)
  • 6 oktawa: 640-1280 Hz (różnica 640 Hz)
  • 7 oktawa: 1280-2560 Hz (różnica 1280 Hz)
  • 8 oktawa: 2560-5120 Hz (różnica 2560 Hz)
  • 9 oktawa: 5120-10240 Hz (różnica 5120 Hz)
  • 10 oktawa: 10240-20480 Hz (różnica aż 10240 Hz!)

Pierwsza oktawa (20-40 Hz) to tylko 20 Hz różnicy, ale dla ludzkiego ucha ma dokładnie taką samą wagę perceptualną jak dziesiąta oktawa (10240-20480 Hz), która obejmuje 10240 Hz różnicy. To dlatego, że ludzkie ucho ewoluowało jako logarytmiczny detektor dźwięku – doświadczamy relacji pomiędzy częstotliwościami, a nie ich bezwzględne różnice.

Konsensus naukowy i chronologia ignorowania

Problem nieadekwatności A-ważenia w ocenie hałasu niskotonowego nie jest nowym odkryciem naukowym, lecz wiedzą dostępną od ponad ćwierć wieku i wielokrotnie potwierdzoną przez międzynarodową społeczność naukową.

Już w Wytycznych WHO ds. Hałasu Środowiskowego z 1999 roku jasno sformułowano, że "gdy nie jest możliwa analiza częstotliwościowa, różnica między poziomami A-ważonymi i C-ważonymi daje wskazanie na ilość składników niskotonowych". 

Dokument ten wprost zalecał, aby w przypadku różnicy między C-ważeniem (LC) a A-ważeniem przekraczającej 10-20 dB przeprowadzać dodatkową analizę częstotliwościową w zakresie niskich częstotliwości.

Autor raportu DEFRA UK z 2003 roku, Dr. Geoff Leventhall, stwierdził - Konwencjonalne metody oceny uciążliwości, typowo oparte na równoważnym poziomie A-ważonym, są nieadekwatne dla hałasu niskotonowego i prowadzą do nieprawidłowych decyzji organów regulacyjnych.

W 2018 roku WHO ponownie wprost skrytykowało stosowanie A-ważenia - tym razem dla turbin wiatrowych, podkreślając potrzebę właściwej oceny niskich częstotliwości.

Najnowsze badania z 2024 roku dodatkowo to potwierdzają. Hadi Asady i współpracownicy w badaniu "Why A-weighting Network is inadequate for measurement of noise with high content of infrasound and Low Frequency Noise (ILNF)?", opublikowanym w Proceedings of the Institute of Acoustics, stanowczo stwierdzają: 

- Jest oczywiste, że pomiar poziomu hałasu we wszystkich rodzajach miejsc (zawodowych lub niezawodowych) przy użyciu ważenia-A niedoszacowuje całkowitego poziomu ciśnienia akustycznego. Stosowanie tego ważenia nie pokaże nam miejsc o wysokiej zawartości infradźwięków i hałasu niskotonowego, więc będziemy pod wpływem hałasu, nie będąc w stanie go rozpoznać.

Ważenie A jest dostosowane do wrażliwości przeciętnego ludzkiego ucha, więc mierniki poziomu dźwięku ustawione na ten rodzaj filtra nie mogą skutecznie ocenić udziału składników hałasu niskotonowego. Aby osiągnąć odpowiednik tego, co słyszy nasze ucho, matematycznie zastosowano ekstremalne tłumienie niskich częstotliwości:

  • 10 Hz: -70,4 dB (praktycznie eliminuje)
  • 20 Hz: -50,5 dB (masywne tłumienie)
  • 31,5 Hz: -39,4 dB (poważna redukcja)
  • 63 Hz: -26,2 dB (znacząca redukcja)

Przykład: rzeczywisty hałas 70 dB przy 31,5 Hz staje się 30,6 dB(A) - wydaje się nieznaczący mimo potencjalnych skutków zdrowotnych.

Krzywa ważenia A została opracowana w latach 30. XX wieku dla oceny GŁOŚNOŚCI przy 40 dB, nie dla skutków ZDROWOTNYCH przy przewlekłej ekspozycji. Podczas gdy kraje takie jak Kanada stosują kryterium różnicy ≥20 dB między LC a LA jako wskaźnik obecności hałasu niskotonowego wymagającego szczegółowej oceny, Polska systematycznie ignoruje te rekomendacje od 26 lat, nie wdrażając nawet podstawowych procedur identyfikacyjnych zalecanych przez WHO od końca XX wieku.

Jak widać, nie jest to kwestia braku wiedzy naukowej, lecz świadomego zaniedbania w zakresie implementacji uznanej międzynarodowo metodologii pomiarowej.

Dlaczego to ma znaczenie

Polskie przepisy, stosując wyłącznie ważenie A, które drastycznie osłabia wszystko poniżej 1000 Hz, eliminują ponad jedną trzecią funkcjonalnego spektrum akustycznego z pomiarów – i to właśnie tę część, która jest najbardziej destrukcyjna dla zdrowia ludzkiego.

Niestety tylko 4 z 27 krajów UE (15%) mają JAKIEKOLWIEK specyficzne regulacje dla hałasu niskotonowego. Z tych czterech, wyłącznie JEDEN kraj - Dania - ma kompleksowe, wiążące limity obejmujące nawet ważenie G dla infradźwięków i dedykowane limity tercjowe dla LFN.

Niemcy należą do nielicznych krajów UE z kompleksowym systemem oceny hałasu niskotonowego, opartym na normie DIN 45680:1997 oraz Instrukcji Technicznej TA Lärm z 1998 roku. Kluczem do niemieckiego podejścia jest proste kryterium identyfikacji: jeśli różnica między pomiarem LC a LA wynosi co najmniej 20 dB (LC-LA ≥ 20 dB), oznacza to obecność problematycznego hałasu niskotonowego wymagającego szczegółowej oceny.

System niemiecki nie stosuje jednolitych limitów, lecz uwzględnia specyfikę niskich częstotliwości: im niższa częstotliwość, tym wyższy dopuszczalny poziom (np. dla 10 Hz próg to 95 dB, ale dla 63 Hz już tylko 48 dB). Ta metodologia jest obecnie standardem w ocenach środowiskowych instalacji przemysłowych i farm wiatrowych w Niemczech - pokazując, że kompleksowa ochrona przed LFN jest możliwa do wdrożenia w praktyce.

Polska w zasadzie nie ma żadnych przepisów środowiskowych dla LFN. Częściowo można znaleźć takie odniesienia w normach budowlanych, dotyczących oddziaływania w zakresie budynków, jednakże są najczęściej ignorowane przez decydentów, którzy nie zlecają badań w ważeniu C, nawet jeśli sprawa dotyczy ewidentnie hałasu niskotonowego (oddziaływanie wentylatorów lub centrów logistycznych z dziesiątkami tirów). Holandia, mimo zaawansowanej ochrony środowiska, wprost przyznaje: "nie mamy prawnych standardów dla częstotliwości poniżej 100 Hz". Ale przynajmniej RIVM (holenderska agencja zdrowia) aktywnie bada problem i publikuje raporty. Polska nawet tego nie robi - udaje, że jak nie słychać głośno, to nie ma hałasu i nie ma oddziaływania.

To nie zaniedbanie - to świadoma decyzja

W przypadku "pandemii hałasu niskotonowego", którą można uznać za trwającą w Polsce od dekad, potrzebne są kompleksowe działania: nowelizacja przepisów, stworzenie procedur pomiarowych, przeprowadzenie pilnej inwentaryzacji źródeł LFN na obszarach mieszkalnych oraz edukacja pracowników administracji publicznej i samorządowej w zakresie podejmowania decyzji planistycznych eliminujących ekspozycję mieszkańców na niskie częstotliwości. Kluczowe jest także mapowanie "gorących punktów" LFN - podobnie jak robi się to dla zanieczyszczeń powietrza - oraz wdrożenie strategii prewencyjnych w planowaniu przestrzennym.

Tymczasem polskie władze, które potrafiły w ciągu tygodni wprowadzić drastyczne ograniczenia wolności obywatelskich w imię zdrowia publicznego podczas pandemii COVID-19, od 26 lat ignorują proste zalecenia WHO dotyczące pomiaru ważenia C jako wskaźnika obecności szkodliwego hałasu niskotonowego. Paradoksalnie, podczas pandemii COVID-19 Polska w ciągu tygodni wdrożyła restrykcje wykraczające poza rekomendacje WHO - jak zakaz wchodzenia do lasów (31.03-20.04.2020), mimo że WHO nigdy nie zalecała takich drastycznych ograniczeń aktywności na świeżym powietrzu, a wręcz przeciwnie - organizacje zdrowotne podkreślały znaczenie aktywności fizycznej w naturze dla zdrowia psychicznego podczas lockdownu.

Implementacja restrykcji pandemicznych wymagała jedynie rozporządzeń wykonawczych i zakazów - nie wymagała żmudnej pracy legislacyjnej, inwestycji w nową infrastrukturę pomiarową czy przeszkolenia setek inspektorów. To pokazuje, że nie chodzi o brak możliwości technicznych czy prawnych, lecz o systemowe podejście kolejnych rządów niezależnie od barw politycznych do ochrony obywateli przed długotrwałymi skutkami zdrowotnymi ekspozycji na niskie częstotliwości.

W naszej opinii, to świadczy o systemowym podejściu kolejnych rządów niezależnie od barw politycznych, by priorytetowo traktować komfort inwestorów i biznesu nad konstytucyjne prawo obywateli do ochrony zdrowia, a wszystko pod płaszczykiem "rozwoju".

Rodzą się zatem fundamentalne pytania:

Kto ma jednak korzystać z tego rozwoju gospodarki i cieszyć się inwestycjami, jak tracimy lata życia w zdrowiu z powodu szokujących zaniedbań w zakresie zarządzania hałasem?

Czy w końcu Polska i lokalni samorządowcy dorosną do swojej roli dotyczącej przestrzegania Konstytucji RP, aby zacząć realnie dbać o zdrowie publiczne i podejmą konkretne działania, aby Polki i Polacy nie umierali przedwcześnie?

Na nasz apel i list otwarty do Premiera Donalda Tuska o przywrócenie norm hałasu sprzed 2012 roku wciąż od kwietnia nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Alan Grinde

Społecznik od ponad 30 lat. Założyciel fundacji ORION Organizacja Społeczna oraz Fundacji Techya. Edukator z zakresu hałasu, praw człowieka, przemocy i zdrowia publicznego. Specjalista w zakresie nowych technologii, sztucznej inteligencji oraz projektowania graficznego. Inicjator kampanii "Niewidzialna ręka przemocy" oraz "Wiele hałasu o hałas".
Instytut Ekologii Akustycznej
ul. Hoża 86 lok. 410
00-682 Warszawa
Email: instytut@yahoo.com
KRS: 0000499971
NIP: 7123285593
REGON: 061657570
Konto. Nest Bank:
92 2530 0008 2041 1071 3655 0001
Wszystkie treści publikowane w serwisie są udostępniane na licencji Creative Commons: uznanie autorstwa - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych 4.0 Polska (CC BY-NC-ND 4.0 PL), o ile nie jest to stwierdzone inaczej.